Co ma wspólnego praca w Excelu z pomaganiem ludziom? Na to pytanie znalazł odpowiedź Dział Finansów w DGS Business Services.
Od dwóch lat w Dziale Finansów w DGS Business Services organizowane są różne akcje, które pokazują pracownikom, jak ich codzienne zadania wpływają na poprawę życia innych osób.
W drugą rocznicę pracy z firmowymi wartościami (mogliście o nich poczytać TU), został przeprowadzony czterogodzinny warsztat dla prawie stu osób z Działu Finansów. Szkolenie zostało podzielone na cztery panele, a uczestnicy na cztery grupy. Każda z grup przechodziła płynnie między panelami.
Podczas warsztatów pracownicy poznali budowę ucha, sposób w jaki rejestrujemy dźwięki i proces powstawania aparatu słuchowego. Do tego celu nasi trenerzy wewnętrzni Przemek i Kasia, przeprowadzili krótką grę symulującą łańcuch produkcyjny.
- Zostaliśmy wciągnięci w fabułę, której akcja odbywała się na terenie naszej firmy w Mierzynie i miała za zadanie pokazać, jaką drogę musi przejść osoba z ubytkiem słuchu od badania do wyprodukowania dla niej aparatu słuchowego, a przy okazji sprawdzić, jak wiele informacji na temat naszej firmy jesteśmy w stanie zapamiętać – mówi Agnieszka, team leader w dziale AP Finansów.
Grupa miała okazję poznać ciekawostki na temat każdego z działów odwiedzanych podczas zabawy oraz szansę wykazać się podczas rozwiązywania zagadek. Celem gry było stworzenie paczki dla babci zawierającej kompletny aparat słuchowy, dlatego każda rozwiązana zagadka przybliżała graczy do wygranej.
Druga grupa w tym czasie miała przyjemność wysłuchać wykładu pani Agnieszki Brylskiej ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Słabosłyszących im. Juliana Tuwima w Szczecinie. Pani Agnieszka posiada nie tylko perspektywę pedagoga, ale i osoby z ubytkiem słuchu – jest posiadaczką dwóch aparatów słuchowych. Podczas tego wystąpienia uczestnicy poznali perspektywę osób niesłyszących i problemy, z jakimi zmagają się na co dzień.
- Dowiedzieliśmy się między innymi, że nie jest w dobrym tonie mówić o osobie z ubytkiem słuchu „głuchoniemy” czy „głuchy”, ponieważ ten zwrot jest obraźliwy. Osoby niesłyszące często mają mowę, która zwyczajnie nie jest zrozumiała dla osób słyszących. Jest jednak wyjątek od tej reguły, który ma związek z pisownią tego słowa. Gdy piszemy „głuchy” małą literą, oznacza to tylko i wyłącznie informację o stanie słuchu danej osoby. Osoba „Głucha” pisana wielką literą zaś, to taka, która posługuje się językiem migowym i jest to jej język ojczysty. To osoba, dla której ważna jest kultura Głuchych, czyli właśnie język migowy i wszystko, co z nim jest zwązane. Nawet osoba słysząca może być Głucha kulturowo. Wtedy, gdy na przykład ma głuchych rodziców i język migowy był pierwszym językiem, którego się nauczyła – mówi Agnieszka, uczestniczka warsztatów. - Inną ciekawostką było to, że polski jezyk migowy (PJM) nie jest tym samym, co system językowo-migowy (SJM), ponieważ podstawą SJM jest polszczyzna foniczna ściśle związana z regułami gramatyki polskiej – trudniejszej do migania i mniej zrozumiałej. PJM z kolei to naturalny język komunikacji i zazwyczaj jest pierwszym językiem dzieci, których obydwoje rodzice są głusi.
W trakcie szkolenia, wszyscy pracownicy mogli również wziąć udziału w badaniu słuchu, przeprowadzonym przez zespół audiologów: Agnieszkę Grzędę i Mateusza Kacprzyka. Na moment sala wykładowa zamieniła się w gabinet lekarski z profesjonalnym wyposażeniem wyprodukowanym i przetestowanym przez naszych pracowników na Mierzynie. Jedno badanie trwało około dziesięć minut, a do przebadania było blisko sto osób. Wyzwanie było ogromne, dlatego czapki z głów dla organizatorów za ich zaangażowanie i olbrzymie kompetencje.
Ważną częścią warsztatów była projekcja krótkich filmów prezentujących historię osób użytkujących nasze produkty. Nagrania w prostych słowach opisywały zmiany, jakie zaszły w ich życiu po założeniu aparatu. Dosyć emocjonalny ładunek przekazu był następnie omawiany w grupach dyskusyjnych. - Dla każdego z nas, poruszającym było słuchać, o tym jak bardzo użytkownicy aparatów doceniają to, że dzięki dostosowanemu do ich ubytku narzędziu mogą porozmawiać przez telefon, obejrzeć telewizję bez przeszkadzania domownikom, usłyszeć śmiech dziecka czy nawet chrapiącego w pokoju męża – mówi Agnieszka. Podczas tych rozmów pojawiało się stwierdzenie, że pracując przez długi czas w firmie, dopiero teraz niektóre osoby poczuły, że są częścią czegoś wielkiego.
- Na koniec, po tych wszystkich przygodach, mogliśmy zasiąść i wymienić się wrażeniami przy kawie i ciastku. Za każde zjedzone ciastko wrzucaliśmy do puszki pieniądze, które będą przekazane na Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Słabosłyszących im. Juliana Tuwima w Szczecinie – mówi Agnieszka.