Każdy aparat słuchowy musi zostać dostosowany do niedosłuchu pacjenta. Zazwyczaj tworząc oprogramowanie, jesteśmy ograniczeni wymaganiami klienta – w Demant tworzymy własny produkt, na który mamy realny wpływ. Jarosław, szef Działu Rozwoju Oprogramowania, opowiedział o specyfice pracy programistów w Demant.
Anna: Na czym polega praca w Dziale Rozwoju Oprogramowania?
Jarosław: Praca w naszym dziale polega na tworzeniu specjalistycznego oprogramowania do aparatów słuchowych, bez którego sam aparat byłby bezużyteczny. Oprogramowanie pozwala dopasować urządzenie do użytkownika tak, aby w pełni kompensował jego niedosłuch. Kompensowanie niedosłuchu to proces wzmacniania dźwięku na określonych częstotliwościach, dzięki czemu użytkownik aparatu może słyszeć lepiej. Cała trudność polega na tym, aby to wzmocnienie nie było zbyt wysokie, ponieważ powodować będzie dalsze i szybsze pogłębianie się niedosłuchu lub zbyt małe, ponieważ aparat nie spełni swojej funkcji i nie będzie używany. Sam aparat nie leczy niedosłuchu, a pozwala na normalne funkcjonowanie. Od kilkudziesięciu lat mamy aparaty cyfrowe, w których sygnał jest przetwarzany cyfrowo przy użyciu wyspecjalizowanego procesora. Między innymi dzięki naszemu oprogramowaniu mamy wpływ na to, jak ten sygnał wygląda.
Co oznacza, że dostarczane przez Was rozwiązania są na rynek globalny?
Przede wszystkim jesteśmy zespołem globalnym, który zlokalizowany jest w Szczecinie, Warszawie, Kopenhadze i Bern. W każdym z tych miejsc zajmujemy się tym samym – wspólnie rozwijamy oprogramowanie pomagające słyszeć lepiej. Nasze produkty dostępne są w kilkudziesięciu krajach. Na całym świecie specjaliści w swoich klinikach dopasowują i dostrajają aparaty słuchowe korzystając z naszemu oprogramowania. Użytkownicy mają możliwość łączenia się ze swoimi aparatami słuchowymi korzystając ze swoich tabletów czy telefonów.
Jaka jest różnica między pracą u nas, a w typowych software housach?
Różni nas przede wszystkim model biznesowy. Oprogramowanie w software houseach jest produkowane pod zamówienie od klientów zewnętrznych. My tworzymy i rozwijamy własny produkt, dzięki czemu skupiamy się na nim: na funkcjonalności, architekturze, jakości oraz innowacyjności. To jest kluczowy aspekt, który pozwala nam identyfikować się z wartościami Demant – zależy nam na dostarczeniu produktu o najwyżej jakości.
Nasi pracownicy często podkreślają fakt, że mamy możliwości poszukiwania najlepszego możliwego rozwiązania, jak i na rozwój swoich umiejętności i kompetencji. Lepiej penetrujemy technologie, w których się poruszamy, wchodzimy głębiej w pewne aspekty, co zwiększa naszą innowacyjność. Mamy realny wpływ na to jak to oprogramowanie będzie wyglądać w przyszłości. Nasze roadmapy dają nam perspektywę na kolejne kilka lat naprzód. Ta perspektywa daje poczucie stabilności i wizję jak ten produkt będzie wyglądał w przyszłości. Identyfikujemy się z nim.
Jaką metodologię wykorzystujecie? W dzisiejszych czasach SCRUM to już chyba standard?
Pracujemy z podejściami zwinnymi praktycznie od samego początku istnienia działu. Korzystamy z metodologii Scrum i Kanban. Dzisiaj jesteśmy świadkami zachodzącej transformacji w naszym obszarze. Zespół się stale powiększa, zwiększa się również zakres technologiczny, w którym się poruszamy, podobnie jak oczekiwania użytkowników oraz biznesu. Dlatego też zdecydowaliśmy się na podejście SAFe, czyli Scaled Agile Framework. Obecnie trwa proces wdrożenia - zmieniamy procesy, dopasowujemy strukturę, szkolimy i certyfikujemy pracowników. Pierwsze planowanie zgodnie z tym podejściem będzie miało miejsce 22-23 września. Głęboko wierzymy, że dzięki tej transformacji jeszcze lepiej będziemy w stanie odpowiedzieć na potrzeby naszego biznesu. Dla nas jest to bardzo duży i odważny krok, na który jesteśmy gotowi.
Z jakimi technologiami pracujecie na co dzień?
Nie ma u nas wielkiej różnorodności. Naszą podstawą są technologie ze stajni Microsoft – te główne to .NET, C#, WPF, Azure. Wykorzystujemy je codziennie i jesteśmy na bieżąco z pojawiającymi się nowościami. Inwestujemy w infrastrukturę i kompetencję tak, aby maksymalnie zautomatyzować procesy czasochłonne oraz charakteryzujące się wysokim ryzykiem błędów. O wykorzystywanej technologii, architekturze i innowacyjności stanowią nasze zespoły. Samodzielnie definiują swoje potrzeby, dopasowują rozwiązania i proponują kształcenie w danej technologii.
Szkolenia na światowej klasy wydarzeniach? Jakie są możliwości rozwoju w dziale?
Możemy korzystać ze szkoleń wewnętrznych – zarówno globalnych, jak i lokalnych. Są to między innymi szkolenia z umiejętności miękkich, komunikacji w zespole czy rozwiązywanie konfliktów. Dodatkowo mamy swój budżet szkoleniowy, który wykorzystujemy na wyjazdy. Pojawiamy się na konferencjach w Europie jak i w Stanach Zjednoczonych. Poznajemy ciekawych ludzi i technologicznych guru, co bardzo stymuluje do dalszego rozwoju. Korzystamy z dostępnych szkoleń online, nie tylko w czasie pandemii. Szkolimy programistów, testerów, biznes analityków czy scrum masterów. Wracając do transformacji SAFe, każda osoba z działu będzie przeszkolona i uzyska certyfikat SAFe. W biurze mamy również swoją małą biblioteczkę z książkami, którą konsekwentnie budujemy od lat. Co ciekawe, doszliśmy do takiego etapu, gdzie już nie tylko sami się szkolimy, ale również jesteśmy gotowi, żeby aktywnie kontrybuować w edukacji innych. Dobrym przykładem jest program Demant .Net Academy, dostępne programy praktyk oraz nasz udział w różnych spotkaniach branżowych jak chociażby ostatnie wydarzenie ZS Bit gdzie prelegentem był nasz kolega Paweł.
Jak dbacie o ducha zespołu na co dzień?
Myślę, że lubimy się wzajemnie i dobrze nam się pracuje zespołowo. Przed pandemią łatwiej było o kontakt bezpośredni, co ułatwiało budowanie relacji. Teraz charakter naszej pracy się zmienia. Mamy dużą świadomość potrzeby silnych relacji oraz zaufania do siebie. Mamy swoje zespołowe rytuały, takie jak wspólna kawa, śniadanie czy wyjście na lunch. Najważniejszy w tym wszystkim jest zespół – ludzie, zaufanie, dbanie o siebie nawzajem oraz odpowiednia dawka humoru.