Agata Kosztowny na co dzień prowadzi kursy z języka migowego, a jej największą pasją są biegi długodystansowe. W rozmowie zdradziła nam, skąd czerpie siłę do startów, kto zaraził ją miłością do sportu, a także w jaki sposób przygotowuje się do pokonania biegu na dystansie 42,195 km. Zapraszamy do cyklu wywiadów Posłuchaj, ta praca ma sens.
Anna: Skąd wzięła się Pani pasja do sportu?
Agata: Od dziecka jestem osobą bardzo aktywną. Lubię taniec, pływam, jeżdżę na rowerze, nartach czy konno, chodzę po górach. Chciałam spróbować dosłownie wszystkiego, dlatego na mojej liście są również nurkowanie i katamarany, jednak szczególne miejsce w moim sercu zajmują biegi długodystansowe.
Jak długo uprawia Pani ten rodzaj sportu?
Zaczęłam trenować amatorsko, jeszcze na studiach w 2007 roku. Potrzebowałam ruchu po długim przebywaniu w pozycji siedzącej podczas wykładach. W mojej rodzinie jest to też pewnego rodzaju tradycja – ten rodzaj biegów trenował mój tata. Jeżdżąc na zawody, często zabierał mnie ze sobą. Dzisiaj największe wyzwanie stanowi pogodzenie treningów z życiem rodzinnym i zawodowym.
Jak wyglądały początki przygody z bieganiem?
Na początku były chęci. Ubierałam zwykłe adidasy i biegłam w stronę parku czy lasu. Sama ustalałam dystans i czas biegu, ale szczerze, dobrych efektów nie było wydać. W 2012 dołączyłam do Szczecińskiego Klubu Sportowego Głuchych KORONA.
Jak wyglądają przygotowania do pokonywania tak długich dystansów?
Obecnie przygotowuje mnie trener i mentor Rafał Śliwka, który układa mi plan treningowy. Biegam 6 dni w tygodniu, a jeden dzień przeznaczam na regenerację. Przeważnie biegam sama w lesie lub parku. Czasem na stadionie w obecności trenera robię tempówki i ćwiczenia siłowe oraz sprawności. Uczęszczam również na zgrupowania kadrowe niesłyszących w lekkoatletyce organizowane przez Polski Związek Sportu Niesłyszących. Mam tam drugiego trenera Kadry Narodowej Niesłyszących - Marka Jakubowskiego. Przebywając na obozie, codziennie mamy dwa treningi: rano i popołudniu. W ciągu dnia pokonuję 20-23 km, dodatkowo mam ćwiczenia i siłownię.
Od czego powinna zacząć osoba początkująca?
Nie da się przebiec maratonu już na pierwszym treningu. Proponuję zacząć od krótkich dystansów, tak aby bieganie sprawiało radość. Następnie systematycznie zwiększać długość trasy i dodawać różne ćwiczenia czy tempówki. Warto zwrócić uwagę na dobre buty i strój. Nigdy nie wolno zapomnieć o rozgrzewce.
Jaki jest Pani największy sukces sportowy?
Na zawsze w pamięci utkwiły mi dwa maratony. Pierwszy odbył się w Warszawie w 2021 roku w ramach Mistrzostw Świata Głuchych w Maratonie, gdzie stoczyłam zaciętą walkę z głuchą zawodniczką z Kenii, którą wygrałam, zdobywając brązowy medal. Drugi miał miejsce rok później. Brałam udział w XXIV Letnich Igrzyskach Olimpijskich Niesłyszących Deaflympics w Brazylii, na których zdobyłam V miejsce. Jestem również obecną rekordzistką Polski Niesłyszących w biegach maratońskich, ten rekord wynosi 3:09:41s.
Który start zapadł Pani szczególnie w pamięci?
Pamiętam mój pierwszy maraton. Odbył się w 2019 roku w Szczecinie. Biegło mi się bardzo dobrze, czas miałam niezły. Ale niestety pod koniec biegu, gdzie trzeba było zrobić 3 pętle, pomyliłam się, zgubiłam swoją grupę i zamiast trzech, dobiegłam do mety, robiąc tylko dwie. Automatycznie zostałam zdyskwalifikowana. Byłam naprawdę zła na siebie.
Kolejny maraton to wspomniane już Igrzyska Olimpijskie w Brazylii, w którym startowali głusi z całego świata. Mieliśmy do pokonania 6 pętli po około 7 kilometrów każda, a na trasie było kilka wysokich górek i strome zejścia. Przez cały maraton padał deszcz, dodatkowo duża zmiana klimatu i zmęczenie dawały się we znaki. Przebywałam tam tylko 4 dni.
Co w bieganiu i pokonywaniu maratonów sprawia Pani największą radość?
Najlepiej czuję się podczas porannego biegu jeszcze przed pracą. Największą radość w pokonywaniu maratonów sprawia mi zdobycie celu, czyli pokonanie całej trasy. Na mecie, kiedy jestem megawyczerpana, czuję szczęście, a uśmiech nie opuszcza mej twarzy.
Czy jest Pani niesłysząca od urodzenia?
Jestem niesłysząca od urodzenia. Moja wada to ubytek 90 dB w lewym uchu i 90 dB w prawym. Pierwszy aparat słuchowy dostałam w wieku 6 lat. Aby komunikować się z rodziną, cały czas patrzyłam na usta, dzięki temu potrafię czytać z ruchu warg. Obecnie posiadam aparat słuchowy firmy Oticon.
Komunikuję się werbalnie i w polskim języku migowym. Często u osób niesłyszących komunikacja jest jednostronna. Dobrze rozumiem, jeśli jedna osoba mówi do mnie, a najlepiej żeby migała. Jeśli wszyscy mówią naraz – nie rozumiem. Przez 9 lat uczęszczałam na zajęcia do logopedy, rehabilitacje i rewalidację, aby wykształcić mowę.
Czym zajmuje się Pani poza uprawianiem sportu?
Prywatnie jestem żoną i mamą dwóch wspaniałych chłopców, a z zawodu lektorką polskiego języka migowego. Język ten poznałam w liceum w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Słabosłyszących przy ulicy Grzymińskiej w Szczecinie. Właśnie tam odkryłam świat, do którego przynależę. Mieszkałam w internacie, miałam codzienny kontakt z osobami głuchymi i oswoiłam się z językiem migowym oraz kulturą głuchych. Teraz prowadzę własną działalność, gdzie na kursach, lekcjach lub warsztatach uczę migać słyszące osoby. Zapraszam wszystkich zainteresowanych. Likwidujmy bariery językowe na stronie www.migajacedlonie.pl.