wywiad_z_michalem_10ite_blogspotimage

Wywiad z Michałem – dyrektorem operacyjnym (Produkcja ITE i Serwis, DGS)

Czas czytania artykułu: 4 minuty
by Magdalena
29.10.2020
Jak ze specjalisty stać się kierownikiem produkcji? Jak z pięciu osób stworzyć w ciągu kilku lat zespół, składający się z pięciuset pracowników? Z okazji dziesięciolecia działu Serwisu i Produkcji Aparatów Wewnątrzusznych (ITE – „In The Ear”) Michał, dyrektor operacyjny ITE opowiada o początkach i rozwoju swojego zespołu.

Początki produkcji ITE w Polsce

Magdalena: Jak 10 lat temu powstał pomysł na zapoczątkowanie produkcji aparatów wewnątrzusznych w Mierzynie?

Michał: Już wcześniej w DGS produkowano aparaty zauszne. Pomysł rozpoczęcia w naszym kraju produkcji aparatów wewnątrzusznych był naturalną drogą rozwoju. Celem była centralizacja w Polsce produkcji rozproszonej po całej Europie. W tym czasie byłem specjalistą ds. ciągłego doskonalenia. Nie miałem jeszcze 30 lat, ale miałem duże aspiracje i potrzebę rozwoju. W 2010 roku zostałem kierownikiem ITE, czyli „In The Ear” – aparatów wewnątrzusznych z zadaniem uruchomienia tej produkcji w naszej firmie.

wywiad_z_michalem_10ite_w_tekscie2 

Jak wyglądały początki zespołu?
Zaczynaliśmy w kilka osób. W maju 2010 nikt z nas nie miał wiedzy na temat tego, jak ten proces produkcyjny powinien wyglądać. Wszystko było dla nas zupełną nowością. Choć na początku nie wiedzieliśmy, z czym będziemy się mierzyć, byliśmy bardzo entuzjastycznie nastawieni do tego wyzwania. Mieliśmy mocne wsparcie kolegów z Danii oraz USA. Czekał nas intensywny trening. To były bardzo ciekawe czasy. Ciągle w drodze między Polską, Danią i Stanami. Mnóstwo wiedzy, sporo praktyki i do tego chwile spędzone razem po pracy. To było nie do przecenienia. Dobrze wtedy się poznaliśmy i zintegrowaliśmy, byliśmy taką małą rodziną. Już jesienią 2010 ruszyliśmy z produkcją kilku sztuk aparatów dziennie.

Mogę polegać na superzespole

Jak wyglądał dalszy rozwój?
Początkowo produkowaliśmy i serwisowaliśmy aparaty, które trafiały do klientów w Polsce. Już w 2010 i następnie w 2011 roku znacznie poszerzyliśmy swój zakres działania, tworząc aparaty na rynek Skandynawii. Następnie rozpoczęły się transfery linii produkcyjnych i serwisowych dla kolejnych klientów. Przenosiliśmy produkcję z Włoch, gdzie dotychczas powstawały aparaty dla Francuzów. Potem z Wielkiej Brytanii, która produkowała dla Hiszpanów. Następnie z Danii, gdzie były tworzone urządzenia dla Niemców. To był bardzo intensywny czas. Obecnie produkujemy i naprawiamy aparaty słuchowe dla klientów z całej Europy.

Jaki był najbardziej przełomowy moment w Waszej historii?
Największym wyzwaniem było przejmowanie kolejnych procesów. Za każdym razem musieliśmy udowodnić, że damy radę. Trzeba było sprostać wysokim oczekiwaniom i w bardzo krótkim czasie produkować aparaty słuchowe najwyższej jakości. Pod koniec 2011 roku mieliśmy już około 100 pracowników. To olbrzymi i szybki wzrost. Musieliśmy wiele się nauczyć, dostosować budynki, w których pracowaliśmy, zatrudnić mnóstwo osób, ułożyć strukturę organizacyjną. Czasem tęsknię za tym tempem i emocjami. To wszystko było bardzo motywujące.

wywiad_z_michalem_10ite_w_tekscie1

Czy miałeś wcześniej doświadczenie managerskie?
Nie, to była prawdziwa szkoła życia. Na początku pomogło mi wspólne spędzanie czasu z pracownikami. To budowało partnerskie relacje oparte na zaufaniu. Obecnie dział ITE liczy 500 osób. Kierowanie zespołem kilkuosobowym jest zupełnie inne. Przeszedłem długą drogę – byłem specjalistą, kierownikiem produkcji i w końcu dyrektorem odpowiedzialnym za cały obszar. Bardzo dużo się nauczyłem w tym czasie. Początkowo ciężko było mi zrezygnować z działań operacyjnych. Jednak im zespół stawał się coraz liczniejszy, a wyzwania coraz większe, tym bardziej musiałem się skupiać na działaniach strategicznych. Pogodziłem się z tym, że nie mogę brać udziału we wszystkich zadaniach, nauczyłem się delegować, a przede wszystkim ufać. Dziś wiem, że mogę polegać na swoim superzespole.

Od kilku do 700 sztuk dziennie

Czym się różni produkcja aparatów wewnątrzusznych od zausznych?
Produkcja ITE to tworzenie aparatów szytych na miarę - na indywidualne zamówienie. Bardzo często niezbędny jest kontakt z klientem w celu zgrania oczekiwań z możliwościami technicznymi. Otrzymujemy informację z firmy sprzedażowej bezpośrednio po tym, jak nabywca zamówi aparat w jednym ze sklepów rozsianych po całej Europie i w ciągu trzech dni musimy dostarczyć gotowy produkt. Aparaty powstają na podstawie wycisku ucha danego użytkownika, co oznacza, że każdy produkt jest inny. To sprawia, że nie możemy wykorzystać aparatu wyprodukowanego wcześniej i przechowywanego w magazynie. Każdego dnia musimy reagować na bardzo dynamicznie zmieniające się zapotrzebowanie, tak aby zrealizować wszystkie zamówienia na czas.

Czy pracując z klientami z tak wielu krajów dostrzegasz jakieś różnice kulturowe?
Praca z klientami z różnych zakątków Europy jest bardzo ciekawa. Skandynawowie stawiają przede wszystkim na funkcjonalność sprzętu. Chcą, żeby aparat miał wszystkie możliwe opcje i nowe technologie. Oni nie przejmują się rozmiarem urządzenia. Inne wymagania mają Hiszpanie, Włosi czy Francuzi. Dla nich ważna jest dyskrecja, a wada słuchu wciąż jest tematem tabu. Aparaty, które do nich trafiają, zaprojektowane są w taki sposób, że są praktycznie niewidoczne.

Aparat nie tylko dla żony

Dlaczego warto dołączyć do działu Produkcji ITE?
Nasze aparaty są unikatowe, a otoczenie w którym pracujemy zmienne, dlatego każdy dzień jest dla nas inny. To praca dla osób, które cenią dynamikę i lubią podejmować nowe wyzwania. Jednocześnie daje duże możliwości rozwoju. Wszystkie osoby, z którymi zaczynałem tę przygodę 10 lat temu, dziś mają zupełnie inne stanowiska – są liderami, trenerami, specjalistami, zmieniły działy, a nawet kraje. Świetnym przykładem może być Michał, który jest obecnie dyrektorem generalnym i nadzoruje produkcję ITE w Meksyku.

Co daje Ci praca w branży medycznej?

Pracując w DGS czuję, że robię coś ważnego. Wiem, że na końcu całego procesu jest konkretny człowiek i zależy mi na tym, żeby był zadowolony z produktu, który do niego trafia. O tym, że te urządzenia wpływają na jakość życia, miałem okazję przekonać się osobiście. Od niedawna moja żona nosi aparat słuchowy. Pierwsze wrażenie po jego założeniu było naprawdę niezwykłe, a radość nie do opisania. Mogłem bliżej poczuć to, co czują osoby niedosłyszące i ich bliscy, którzy otrzymują nasze produkty. To naprawdę wyjątkowe.

wywiad_z_michalem_10ite_w_tekscie3

O autorze

Magdalena
Magdalena, employer branding & communication manager
W Demant od 2016 roku buduje markę pracodawcy oraz komunikację wewnętrzną. Wcześniej przez ponad 10 lat pracowała w PR, marketingu oraz mediach. Miłośniczka planowania małych i dużych przedsięwzięć, wdrażania w życie niebanalnych rozwiązań oraz pokazywania, że zawsze „się da”, nawet jeśli inni na początku twierdzą inaczej. Prywatnie kinomanka, która nie przegapi ceremonii rozdania Oscarów, miłośniczka tańca i podróży.